środa, 28 kwietnia 2010

Wolność wykwita z lufy karabinu

Dyrektor Neftalin był niezłym konstruktorem i dobrym menadżerem. Był to twardy człowiek, o mocnej, partyjnej pozycji. Któregoś dnia zaprosił mnie na rozmowę o roli architektów w Biurze (i tu byłem przewodniczącym koła SARP).
Kiedy usiadłem, Neftalin zaczął krążyć po gabinecie, wymyślając na nieznośnych, przemądrzałych architektów. Podniecał się własnym monologiem i przestał na mnie zwracać uwagę. Po pewnym czasie wstałem i podszedłem do drzwi. „Dokąd pan idzie?” „Wrócę, jak pan się uspokoi.” „Przepraszam, proszę usiąść” powiedział i kontynuował swoją wędrówkę, ale już bez słowa. Po chwili rozpoczął rzeczową rozmowę. Od tego dnia nie zdarzyło mu się zachowywać nie właściwie wobec mnie.

W czasie Rewolucji Kulturalnej w Chinach, polska prasa publikowała hasła rewolucji.
Na taśmach papieru wypisałem wielkimi literami kilka haseł:
„Wolność wykwita z lufy karabinu”
„Wschód jest czerwony”
„Armia i partia, to jedność”
„Żelazną pięścią zapędzimy ludzkość do szczęścia”
Zawiesiłem je w pracowni w formie kolorowego fryzu na ścianach, pod sufitem. Mieliśmy sporo uciechy, wielu ludzi przychodziło z sąsiednich pracowni i śmiało się razem z nami.
Przyszedł też sekretarz partii i powiedział do mnie: „Panie inżynierze, niech pan to zdejmie.” Spytałem: „Dlaczego?” Odpowiedział „Nie wiem”. „Przekonał mnie pan” powiedziałem i zdjąłem te hasła. Zrozumiałem, że ktoś może mi zaszkodzić, zgodnie z zasadą UB: wskażcie mi człowieka, a paragraf na niego znajdziemy!

Otrzymałem polecenie zaprojektowania Wydziału Poliolefin dla zbudowanych jeszcze przed wojną Zakładów Chemicznych w Boryszewie. Produkcja wymagająca powierzchni ponad 1ha
miała być rozdzielona na dwie hale, bo na terenie Zakładu na jedną, taką potężną halę nie było miejsca. Zaproponowałem przeprojektowanie całego terenu, co przy niewielkich wyburzeniach i uporządkowaniu infrastruktury (układ bocznic kolejowych, dróg i sieci zewnętrznych technologicznych i instalacyjnych), stworzyłoby przestrzeń rozbudowy. Dyrektor polecił opracować projekt zgodnie z wytycznymi technologów (to jest bez zmian układu przestrzennego). Nie mogłem odmówić, ale równolegle (na własne ryzyko), przygotowałem moją koncepcję, która została zatwierdzona w Ministerstwie Chemii i pokazana na wystawie, jako wzorowy przykład modernizacji starych zakładów.

Nie udało mi się przeforsowanie pomysłu unifikacji architektury Zakładów Azotowych we Włocławku. Neftalin polecił adaptować projekty wydziałów opracowane dla innych zakładów w Polsce, co niweczyło moją ideę jednorodnych, licowanych ciemnym klinkierem płaskich budynków, stanowiących podstawy pod wspaniałe, skonstruowane ze stali nierdzewnej gigantyczne instalacje chemiczne. Koncepcja przygotowana, przy comiesięcznych konsultacjach z technologami z Carbonage de France, pochłonęła pełny rok mojej pracy, a efekt tej pracy został – jak zwykle podporządkowany doraźnym, źle zrozumianym oszczędnościom. Oszczędności na projektowaniu okazały się fikcją, ze względu na trudności i skalę adaptacji projektów do konkretnych potrzeb i okoliczności. Moje marzenia o przestrzennej rzeźbie przemysłowej XX wieku legły w gruzach.
To był główny powód mojej decyzji zatrudnienia się w Anglii, co zostało odebrane, jako dezercja. Nie miałem wyrzutów sumienia, bo wcześniej Neftalin nie dotrzymał słowa i ostatecznie nie wyraził zgody na mój wyjazd do Afganistanu, co postawiłem, jako mój warunek rozpoczęcia pracy w Prochemie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz