Ojciec został aresztowany w grudniu 1939 i zawieziony do Gestapo w alei Szucha. Pierwsze pytanie przesłuchującego go oficera było: „Dlaczego walczył pan przeciwko Niemcom?” Ojciec odpowiedział: „Czy nie broniłby pan swego kraju gdyby Niemcy zostały zaatakowane przez polską armię?” „Pański naród nie jest wart, żeby za niego walczyć. Proszę spojrzeć na te listy i karty pocztowe w szufladach mego biurka. To są donosy Polaków na przyjaciół, krewnych i sąsiadów. Jest pan tutaj, ponieważ pański podkomendny z baterii* zadenuncjował pana. Myśmy go nie prosili o współpracę, sam do nas się zgłosił.” Ojciec powiedział,: „W każdym narodzie są ludzie nieuczciwi i kryminaliści.”
Ojciec został oskarżony o przekazywanie pieniędzy rodzinom żołnierzy ze swojej baterii, którzy zostali jeńcami i przebywali w Stalagach. Gestapo podejrzewało, że pieniądze te były nielegalnie dostarczane z zagranicy.
Ojciec wyjaśnił, że będąc zamożnym człowiekiem pomagał tym ludziom w potrzebie z własnych pieniędzy. Oficer Gestapo powiedział: „Czy pamięta pan Fräulein Trude, która mieszkała u pana w domu i uczyła pańskie córki niemieckiego i francuskiego? Teraz mogę już powiedzieć, że ona była niemiecką agentką. Ja nadzorowałem jej pracę i dwa razy byłem w pańskim domu, udając jej narzeczonego. Ja wierzę, że pomagał pan tym ludziom własnymi pieniędzmi. Może pan iść do domu, ale uprzedzam – jeśli kiedykolwiek znajdzie się pan tu znowu, nie zostanie pan zwolniony.”
Wieczorem tego samego dnia ojciec był z powrotem w domu. Opowiedział o warunkach, w jakich więźniowie byli przetrzymywani w „tramwaju” (poczekalni). Jedni czekali na przesłuchanie, drudzy pobici a niektórzy po torturach oczekiwali na transport na Pawiak.
*We wrześniu 1939 roku mój ojciec był zastępcą do spraw technicznych dowódcy IV Zmotoryzowanej Baterii Haubic, która po bitwie nad Bzurą wzięła udział w obronie Warszawy i podobno zniszczyła na Żoliborzu kilka czołgów ogniem wprost.
Ojciec został oskarżony o przekazywanie pieniędzy rodzinom żołnierzy ze swojej baterii, którzy zostali jeńcami i przebywali w Stalagach. Gestapo podejrzewało, że pieniądze te były nielegalnie dostarczane z zagranicy.
Ojciec wyjaśnił, że będąc zamożnym człowiekiem pomagał tym ludziom w potrzebie z własnych pieniędzy. Oficer Gestapo powiedział: „Czy pamięta pan Fräulein Trude, która mieszkała u pana w domu i uczyła pańskie córki niemieckiego i francuskiego? Teraz mogę już powiedzieć, że ona była niemiecką agentką. Ja nadzorowałem jej pracę i dwa razy byłem w pańskim domu, udając jej narzeczonego. Ja wierzę, że pomagał pan tym ludziom własnymi pieniędzmi. Może pan iść do domu, ale uprzedzam – jeśli kiedykolwiek znajdzie się pan tu znowu, nie zostanie pan zwolniony.”
Wieczorem tego samego dnia ojciec był z powrotem w domu. Opowiedział o warunkach, w jakich więźniowie byli przetrzymywani w „tramwaju” (poczekalni). Jedni czekali na przesłuchanie, drudzy pobici a niektórzy po torturach oczekiwali na transport na Pawiak.
*We wrześniu 1939 roku mój ojciec był zastępcą do spraw technicznych dowódcy IV Zmotoryzowanej Baterii Haubic, która po bitwie nad Bzurą wzięła udział w obronie Warszawy i podobno zniszczyła na Żoliborzu kilka czołgów ogniem wprost.
W Wołominie - od lewej:
Ojciec (Michał), ja, Włodek, Hala, Jadzia, Kira, Mama (Lunia), Fräulein Trude
Ojciec (Michał), ja, Włodek, Hala, Jadzia, Kira, Mama (Lunia), Fräulein Trude
Niezwykle intryguje mnie wołomiński wątek w historii Pańskiej rodziny... Prowadzę stronę internetową o przeszłości miasta (www.dawny.pl) - czy posiada pan w rodzinnych albumach zdjęcia z Wołominem w tle? A może jakieś szczególne wspomnienia?
OdpowiedzUsuńwitam, cennym byłby jakiś kontakt do Pana, żeby nie prowadzić konwersacji na blogu
OdpowiedzUsuń